Ułatwienia dostępu

Kościół w Sząbruku

szabruk_k1-150x113 Kościół w SząbrukuKościół  pw. św. Mikołaja i św. Jana Ewangelisty w Sząbruku. Jeden z najstarszych kościołów na Warmii. Powstał pod koniec XV w. Budowla salowa, z kamienia polnego i cegły. W XVIII w. dobudowano wieżę i założono strop. W latach 1911-1913 od południa dobudowano nowy kościół trójnawowy wg projektu Fritza Heitmanna z Królewca, który projektował szereg ceglanych kościołów na terenie ówczesnej diecezji warmińskiej, na ogół w formach neogotyckich. Twórczo wykorzystywał elementy zaczerpnięte z gotyckiej architektury Prus Krzyżackich śmiało zestawiając je z elementami, które w regionie nigdy nie występowały. Podczas prac konserwatorskich, które prowadzono w latach 80. XX w. odkryto malowidła gotyckie, pochodzące z początku XVI w., tzw. fresk czyli technika malarstwa ściennego polegająca na malowaniu na mokrym tynku farbami odpornymi na alkaliczne działanie zawartego w zaprawie wapna. Na stropie kościoła znajdują się malowidła z XVIII w. ponadto z tego czasu zachowały się ołtarze i obrazy. Ołtarz główny pochodzi z 1748 r. i przedstawia Św. Rodzinę oraz patrona parafii. Drewniany sufit kościoła jest ozdobiony przepięknymi malunkami. Na uwagę zasługuje obraz Św. Trójcy i Józefa z Dzieciątkiem Jezus. Po prawej stronie od głównego wejscia znajdują się organy. Początkowo kościół posiadał dwa dzwony z brązu, ale jeden został odebrany w czasie I wojny światowej na zarządzenie władz niemieckich. Wystrój nowego kościoła jest neobarokowy. Witraże wykonała firma Franz Binsfeld z Trewiru 1911. W zewnętrznym rogu muru otaczającym kościół  znajduje się tablica upamiętniająca parafian poległych podczas I wojny światowej. W 1977 roku we mszy świętej w kościele w Sząbruku uczestniczył król Belgów Baudouin I i jego małżonka Fabiola – dla uczczenia tego wydarzenia powstała specjalna pamiątkowa tablica. W Sząbruku znajdują się również tablice pamiątkowe ku czci urodzonego na terenie parafii ks. Wojciecha Turowskiego. Polski ksiądz katolicki, pierwszy Polak na stanowisku generała Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego, czyli Księży Pallotynów, w 1950 biskup nomitat diecezji częstochowskiej. Ks. Turowski urodził się w 1894 w Unieszewie. Podczas I wojny światowej jako żołnierz pruski dowodził kolumną sanitarną w Gdańsku oraz walczył na froncie. Święcenia kapłańskie przyjął 10 lipca 1921 w Limburgu. W Rzymie, potem w Lizbonie – organizował pomoc dla uchodźców wojennych z Polski. W 1946 został członkiem pallotyńskiej Regii Francuskiej. Na Zebraniu Generalnym w 1947 został wybrany przełożonym generalnym Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego.

  • W Sząbruku w drugiej połowie XIX w. funkcjonowało Bractwo Św. Anny, a na początku XIX w. mieściła się tu fabryka organów. Na początku XIX w. wieku została zniszczona przez wojska napoleońskie. W latach międzywojennych istniało koło Związku Polaków w Niemczech. Po 1945 r. Sząbruk był wsią sołecką ze szkołą podstawową. Z Sząbruka pochodzili Sylwester Antoni Sznarbach (1854-1924), malarz, poeta i działacz warmiński oraz Wiktor Steffen (1903-1997), filolog klasyczny i hellenista, profesor na Uniwersytecie Wrocławskim i na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Urodził się tu także Andrzej Samulowski (1840-1928) – warmiński działacz.

szabruk_k2-600x398 Kościół w Sząbruku szabruk_k3-600x428 Kościół w Sząbruku szabruk_k4 Kościół w Sząbruku szabruk_k5-600x431 Kościół w Sząbruku

Fortyfikacje w Tomarynach

tomaryny_f Fortyfikacje w TomarynachWieże obronne w Tomarynach. Zbudowane około 1900 roku. Jest to tzw. Blokhauz – niewielka wojskowa, ufortyfikowana budowla lub schron bojowy ze strzelnicami, służący do samodzielnej obrony z kilku stron. Stosowany zazwyczaj do ochrony mostów, tuneli, przejść i innych ważnych punktów strategicznych. Obie wieże połączone są poterną z której można także prowadzić ogień na rzekę pod mostem. Do 1997 roku istniały stalowe drzwi w wieży południowej. Wewnątrz zachowane kute barierki. Pancerne wieżyczki F.P.L.90, które były na stropie obu wież, zostały zdemontowane w 1996 r. i wywiezione do Niemiec. Bliźniaczy punkt oporu znajduje się w Samborowie. Dojazd od przejazdu kolejowego w Tomarynach (k. Biesala) odbywa się południową stroną linii kolejowej, w dolinie rzeki Pasęki. Wieża południowa widoczna z daleka. Obiekt otwarty, można zwiedzać z zachowaniem szczególnej ostrożności.

tomaryny_f1-600x424 Fortyfikacje w Tomarynach

tomaryny_f2-600x424 Fortyfikacje w Tomarynach

 

 

 

 

 

 

 

 

Skansen maszyn rolniczych

skansen_naterki1-600x426 Skansen maszyn rolniczychSkansen maszyn rolniczych w Naterkach znajduje się przy wjeździe na pole golfowe. Jest to prywatne muzeum Janusza Dramińskiego. Jego skansen posiada unikalną kolekcję ponad 200 kieratów, zabytkowy wiatrak typu koźlak z 1899 roku, drewniane młockarnie oraz wiele ciekawych maszyn jak Lokomobila z lat 1900 – 1910, Lanz Bulldog najsłynniejszy traktor świata na żelaznych kołach. Różnorodne eksponaty zostały zabezpieczone przed szkodliwym działaniem warunków atmosferycznych, w adoptowanych do tego celu budynkach gospodarskich. Muzeum ogrodzone jest ażurowym, drewnianym płotem.
Zapraszamy do zwiedzania po wcześniejszym umówieniu – tel. 89 524-80-47.

Skansen maszyn rolniczych w Naterkach – STRONA INTERNETOWA

 

skansen_naterki2-600x399 Skansen maszyn rolniczych skansen_naterki3-600x398 Skansen maszyn rolniczych skansen_naterki4 Skansen maszyn rolniczychskansen_naterki5-600x398 Skansen maszyn rolniczych

Kościół w Łęgutach

kosciol_leguty1-600x400 Kościół w Łęgutach
Kościół Łęguty

Kościół ewangelicko-augsburski w Łęgutach to świątynia luterańska znajdująca się we wsi Łęguty należąca do Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Ostródzie. Wybudowany z polecenia właścicieli wsi, znanego pruskiego rodu von der Groeben w latach 1737–1738, którzy należeli do dwunastu rodów szlacheckich dawnego królestwa Saksonii. Po II wojnie światowej kościół w Łęgutach próbowali przejąć metodyści. Dzięki staraniom luterańskiego duchownego ks. Edmunda Friszke pozostał w rękach Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Ostródzie. Na terenie kościoła znajduje się cmentarz, na którym spoczywają m.in. fundatorzy świątyni oraz zabytkowa dzwonnica. Z kościoła okazjonalnie korzystają katolicy.

 

kosciol_leguty2-600x372 Kościół w Łęgutach
Kościół Łęguty

kosciol_leguty3-600x450 Kościół w Łęgutach

Szkoły polskie

szkoly_polskie-600x450 Szkoły polskieRok 1929 był datą przełomową w dziejach walki o polskie szkoły na Warmii. 21 lutego weszła w życie ordynacja, która regulowała sprawy szkolnictwa dla mniejszości polskiej. Organizatorem oświaty polskiej był Związek Towarzystw Szkolnych, który musiał zdobyć fundusze, starał się o odpowiednie lokale i pozyskał kadrę nauczycielską. Na terenie obecnej gminy Gietrzwałd znajdowały się trzy szkoły: Gietrzwałd (1929-1933), Unieszewo (1929-1939), Woryty (1930-1939).  We wsi należało zebrać podpisy rodziców, deklarujących wolę posyłania do niej swoich dzieci. Następnie dzierżawiono pomieszczenia na izby lekcyjne i organizowano mieszkania dla nauczycieli. Szkoła polska w Gietrzwałdzie została otwarta 10 IV 1929. Izbę lekcyjną wynajęło Towarzystwo Szkolne. Nauczania podjął się Władysław Jankowski, a następnie Bronisław Chabowski. Do szkoły uczęszczało 17 dzieci. W Unieszewie szkoła została otwarta 10 IV 1929. W nowopowstałym obiekcie mieściły się szkoła, przedszkole, świetlica,  punkt biblioteczny oraz mieszkanie nauczyciela. Do szkoły zgłosiło się 21 uczniów. Początkowo nauczał Bolesław Jeziołowicz, następnie Jan Maza, który prowadził zajęcia aż do wybuchu wojny. W Worytach szkoła została otwarta 24 II 1930 r. i mieściła się w budynku wykupionym przez Towarzystwo Szkolne. Na lekcje przychodziło 24 uczniów. Początkowo zajęcia prowadził Wiktor Bina, a potem zastąpił go Franciszek Piotrowski. Oprócz szkół założono na Warmii 10 polskich przedszkoli m.in. w Gietrzwałdzie, Unieszewie i Worytach. Dzieci uczono wierszyków, piosenek – wzbogacały swoje słownictwo i były lepiej przygotowane do podjęcia edukacji w szkołach polskich. W 1933 nastąpiła likwidacja szkoły w Gietrzwałdzie z powodów finansowych, a także ze względu na niemieckie naciski.  23 stycznia 1934 roku w Gietrzwałdzie powstała świetlica, którą zajmował się Franciszek Piotrowski – nauczyciel z Woryt. W Unieszewie świetlica została otwarta 18 III 1934.

* Fot. Szkoły podstawowe w Unieszewie i Worytach.

 

szkoly1-600x450 Szkoły polskie szkoly4-600x475 Szkoły polskie szkoly3 Szkoły polskie szkoly2-600x450 Szkoły polskie szkoly5-600x757 Szkoły polskie

Pałac w Grazymach

grazymy_palac-600x373 Pałac w GrazymachGrazymy to malownicza wieś, istniejąca od 1289 r. Pałac w Grazymach położony jest na pięknym wzgórzu. Przed wojną należał do rodziny von Steinów. Byli oni właścicielami okolicznych wsi. Budowlę wzniesiono na średniowiecznych fundamentach. Grazymy od XVI wieku do 1725 roku były własnością rodu von Borcke, a następnie von der Groeben, aż do lat 20-tych XIX wieku. Wówczas w wyniku małeżstwa stały się dziedzictwem rodziny von Stein-Kamieński. Obecny pałac to dwukondygnacyjna, otynkowana rezydencja zbudowana na planie prostokąta, nakryta mansardowym dachem. Budowla posiada dwa boczne ryzality, pomiędzy którymi od frontu znajduje się płytszy ryzalit zwieńczony trójkątnym szczytem. Całość otoczona jest zadbanym parkiem krajobrazowym, w którym zachowało się całe założenie folwarczne z pierwszej połowy XIX wieku. Wewnątrz pałacu część pomieszczeń została poddana konserwacji i przeznaczona rodzinie von Steinów. Pozostałą część przystosowano na potrzeby mieszkańców Domu Pomocy Społecznej. Za pałacem znajduje się zabytkowa aleja lipowa o długości ok. 700 metrów. Tworzą ją potężne stare drzewa. Aleja została wpisana do rejestru pomników przyrody. Na porośniętym rzadkim lasem wzgórzu, noszącym wszelkie cechy usypanego kurhanu znajduje się mały cmentarzyk. Spoczywa tam część rodziny von Steinów. W Grazymach znajduje się również głaz uznany w 1964 r. za pomnik przyrody nieożywionej z którym związane są dwie legendy. Pierwsza głosi iż pod nim znajduje się studnia skarbów. Druga legenda opowiada o zaginionym zamku pruskim, który zapadł się pod ziemię, a klucz do niego znajduje się właśnie pod tym kamieniem.

Stacja kolejowa w Biesalu

biesal_stacja1 Stacja kolejowa w BiesaluDo początków XIX w. Biesal był niewielką wsią. Od 1871 roku od wschodu poprzez Tomaryny dotarła do Biesala budowa drogi żelaznej, czyli kolei z Królewca do Berlina. Budowie towarzyszyły duże prace ziemne. Dworzec kolejowy i stacja zostały zaplanowane w Biesalu przez przypadek. Oprócz dworca z dwoma peronami wybudowano wieżę ciśnień zasilającą w wodę budynki kolejowe oraz wielki kran, z którego wlewano wodę do tendrów lokomotywy. Wybudowano warsztat kolejowy z wchodzącym do niego torem, rampy, zagrody wraz z rampą do przetrzymywania i załadunku zwierząt, bramę ograniczającą wysokość i szerokość załadowanych sianem i lnem wagonów. Powstał piętrowy budynek mieszkalny dla kolejarzy oraz w pobliżu przejazdu budynek z mieszkaniem zawiadowcy stacji i biurem odcinka drogowego. Postawiono nastawnią przy przejeździe do Jadamin. Wybrukowano plac przed stację oraz drogę wzdłuż torów do przejazdu. Budowę zakończono w 1873. W 1904 przyłączono Biesal do linii telefonicznej, a w 1927 doprowadzono prąd elektryczny.

biesal_stacja3 Stacja kolejowa w Biesalu biesal_stacja2 Stacja kolejowa w Biesalu

Nazwy naszej gminy

„Warmia to nie tylko kraina pięknych pagóków, lasów i łąk z charakterystycznymi kapliczkami. To także obszar, który ze względu na swa historię znaczony jest setkami nazw miejscowości, które dziwnie brzmią dla polskiego ucha. Wielu z nas, mieszkańców musiało rozmówcom innych regionów powtarzać lub wręcz literować nazwy miejscowości. W nazwach tych kryje się skomplikowana historia krainy, przechodzącej spod panowania niemieckiego do polskiego i odwrotnie. Dlatego większość z nich ma zupełnie zatarty źródłosłów i trudno dociec, od jakich wyrazów daną nazwę utworzono. Były to ponadto nazwy notowane w wielojęzycznych dokumentach: łacińskich, niemieckich, polskich, z czego biorą się kolejne niedokładne zapisy nazw lub ich adaptacje do innych systemów językowych (np. nazwę niemiecką trzeba było zapisać przy wykorzystaniu polskiego alfabetu lub odwrotnie). Wielowiekowe przekształcenia w wymawianiu nazw spowodowały, że rzadko kto zdaje sobie sprawę z ich pochodzenia i dawnego znaczenia.”

Mariusz Rutkowski, prof. UWM

  • Cegłowo

Wiele nazw miejscowych w Polsce zawiera w swej strukturze elementy podobne do jakichś wyrazów. Na podstawie skojarzeń z tymi wyrazami użytkownicy języka próbują tłumaczyć pochodzenie i znaczenie nazw, co często prowadzi na manowce językoznawcze i jest określane terminem etymologii ludowej. Powszechnie znane przypadki takiej etymologii to Częstochowa, która z uwagi na ukształtowanie terenu ma się w miarę zbliżania „często chować (za wzgórzami), czy też Sandomierz (jako miejsce, gdzie „San domierza” do Wisły). Do skojarzeń z wyrazem cegła prowokuje też omawiana dziś nazwa Cegłowo, znana dawniej również jako Stara Cegielnia. W tym akurat przypadku skojarzenia z wyrazem cegła są uzasadnione pochodzeniem nazwy. Jest to bowiem nazwa nadana sztucznie przez organy administracji polskiej, dokładniej – Komisję Ustalania Nazw Miejscowości. Komisja ta miała, oprócz innych zadań standaryzacyjnych, spolszczyć nazewnictwo na ziemiach włączonych do Polski po II wojnie światowej. Wynikiem jej działalności jest spolszczenie lub niekiedy wręcz utworzenie nazw polskich dla miejscowości na Śląsku i dawnych Prusach Wschodnich. Wynikiem prac komisji są np. nazwy nadane dla upamiętnienia zasłużonych osób: Mrongowiusza (Mrągowo), Kętrzyńskiego (Kętrzyn) czy Gizewiusza (Giżycko). W naszym przypadku, wykorzystując fakt istnienia cegielni, członkowie komisji do członu cegła dodali standardowy polski element tworzący nazwy miejscowe -owo i stąd dzisiejsza postać nazwy. Dawna niemiecka nazwa tej miejscowości była związana z nazwą osobową Herman lub jej wersją skróconą Herm-, i była notowana jako nadanie ziemskie dla „fideli nostro Hermanno” (1348), potem w wersji syntetycznej jako Hermansdorff (1564, 1625), Hermsdorf (1591, 1615), Hermensdorf, Hermdorf (Zamensdorf) 1820, Zamensdorf al. Hermsdorf 1895, wreszcie w 1947 – Cegłowo al. Zamajsdorf. Jak widać, pierwotna niemiecka wersja doczekała się wariantu obocznego z członem Zamen– (możliwe, że również od nazwy osobowej). Ta wersja  w polszczyźnie dała podstawy do przekształcenia w Zamaj-. Co ciekawe, w obrębie wsi Sząbruk notowane są nazwy przysiółków podobne do niemieckiej nazwy Hermansdorf, mianowicie Hermanówka (Jedna i Druga). Ta jednak pochodzi prawdopodobnie od innej nazwy osobowej i nie ma z dawnym Cegłowem nic wspólnego.

  • Gietrzwałd

Wieś lokowana według zapisu w „Codex diplomaticus Warmiensis” w 1352 jako Dytherichswalt – w takim brzmieniu podają nazwę zapisy aż do II połowy XV w. Kolejne, pochodzące z dokumentów XVI-wiecznych pojawiają się w formie: Ditterichswalt (1519), Ditrichswalt (1583) i Ditrichswaldt (1597). W kolejnych wiekach zauważa się tendencję do zapisu na końcu -d lub -de (tak zapewne wymawiano): Dytrychswalde (1673), Ditterswalde oraz Ditterschwalde (1775, zapis na znanej mapie Enderscha „Tabula Geographica Episcopatum Warmiensem”). Pierwszy zapis taki jak współcześnie (Gietrzwałd) pojawia się w 1879 u Kętrzyńskiego w jego dziele „Nazwy miejscowe polskie Prus Zachodnich, Wschodnich i Pomorza wraz z przezwiskami niemieckimi” (wyd. Lwów 1879). Przejęcie niemieckiego, oryginalnego członu di-, die-, lub dy- w polskie gie- lub dzie- było zróżnicowane, co oznacza, że różni ludzie wymawiali to różnie, bądź też zapisujący nie był w stanie odrónić tych form, stąd później obok formy Gietrzwałd pojawiały się również Dzietrzwałd (1882) oraz Jetrzwałd (1882). W nazwie tej oryginalnie znajdowały się niemieckie człony: Dith(e)rich (była to nazwa osobowa, imię męskie) oraz -wald(e), czyli „las”. Znaczeniowo dzisiejszy Gietrzwałd to zatem „las Dietricha”. W stosunku do nazwy niemieckiej zaszły oczywiście zmiany w wymowie, stosunkowo częste na tych terenach: wspomniane wyżej przejście di- w gie-, poza tym uproszczeniu uległa grupa spółgłoskowa -trichs-, których zastąpiono polskim -tsz- (w zapisie: -trz-), a także głoski l w ł.

  • Gronity

Kolejna bardzo dawna nazwa, korzeniami sięgająca do czasów pruskich. Jak zawsze, tak i w tym przypadku najstarsze zapisy są bardzo zróżnicowane: w roku 1334 jako Garonith, 1353 Granythen, a w 1361 zapis łaciński „Campo Garonich iuxta Allenstein”, czyli „pole Garonich pod Olsztynem”. Późniejsze zapisy odzwierciedlają zmiany fonetyczne na gruncie języka niemieckiego i polskiego: 1380 Garunithen, 1426 Grunithen, 1546 Gruniten, 1591 Gronitten, 1565 Gronitty, 1755 Gronitte. Współczesna polska forma utrwaliła się w XIX w., odpowiedni zapis Gronity jest u Kętrzyńskiego w jego „Nazwach miejscowych polskich Prus…” z 1879 r. Nazwa pochodzi z języka pruskiego, gdzie notowany jest wyraz garian, oznaczający „las, puszczę”. W spokrewnionych językach bałtyckich mamy formy podobne – w litewskim jest to gire, giria „las”, a w łotewskim garła – duży, stary las; puszcza”. Do tej formy podstawowej garian zostały dodane człony, tworzące nazwy terenowe: -un- oraz -it-. Nie ma pewności co do tego, czy nazwa pochodzi od wyrazu pospolitego oznaczającego las/puszczę, czy też od nazwy osobowej o zbliżonej formie. W dawnych wiekach normalne było bowiem nazywanie osób od wyrazów pospolitych, a wobec braku dokładniejszych wskazówek badacz nie jest w stanie określić, czy podstawą dla utworzenia nazwy geograficznej było wyraz pospolity garian, czy też nazwa osobowa Garian. Co interesujące z punktu widzenia historii języka, notujemy tu bardzo charakterystyczne zjawisko zaniku staropruskiego a, a w konsekwencji przejęcie Garun– w  Grun– (por. wyżej przytoczone zapisy z roku 1380 i 1426). Samo -u- w języku polskim zaczęto z czasem wymawiać podobnie jak tzw. długie o (będące zresztą powodem powstania współczesnej zmory ortograficznej Polaków, czyli litery ó). A skoro wymawiano podobnie, zaczęto też podobnie zapisywać, czyli w miejsce niemieckiego Grun– w polskich dokumentach pisano Gron-. Ostatnim etapem była adaptacja fleksyjna, czyli przystosowanie nazwy Groniten do odmiany polskiej -jako Gronity. Warte zaznaczenia jest to, że odnotowana jest także wymowa gwarowa, warmińska, w której nazwę wymawiano jako Gruniti(y) (na końcu głoska pośrednia między i a y), a wyrazy pochodne jako grunicki „związany z Gronitami” czy gruniczok „mieszkaniec Gronit”.

  • Łajsy

Nazwa notowana od 1378 pod postacią Luysen. Pochodzi ona z języka staropruskiego, od wyrazu luysis, który oznaczał „rysia” (podobnie brzmi ten wyraz w językach litewskim i łotewskim: lusis). Element -en w nazwie Lusyen jest labo pruskim członem, za pomocą którego tworzono nazwy miejscowe, albo elementem niemieckim, służącym do tworzenia nazw w liczbie mnogiej. Tak więc znaczeniowo nazwa ta miała jakiś związek z rysiem/rysiami. Nieznajomość języka pruskiego przez mieszkańców niemieckojęzycznych spowodowała, że zaczęto ją „dopasowywa” do systemu języka niemieckiego, szukając wyrazu podobnego, który „tłumaczyłby” nazwę. W ten sposób interpretuje się przejście oryginalnego luy/lui- w człon lei-, bo jest on obecny w niemieckim wyrazie leise „cicho; cichy, słaby”. Nazwa odnosząca się do zwierząt zaczęła być na gruncie niemieckim tłumaczona jako związana z ciszą. Tego typu procesy zachodzą zawsze na terenach językowo mieszanych, gdzie funkcjonują dawne, nieczytelne pod względem znaczeniowym nazwy. Nazwę zaczęto więc zapisywać w dokumentach niemieckich pod postacią Leissen (1625), Laisen (1755), a w dokumentach polskich, na skutek tłumaczenia niemieckiego -en jako członu oznaczającego liczbę mnogą pojawiły się zapisy Lajsy (1884), Lejsy (1947), wreszcie od 1951 jako -ajsy (także jako -ajs). Najwyraźniejszą oznaką spolszczenia, oprócz polskiej końcówki liczby mnogiej, jest przejęcie oryginalnego l w ł.

  • Łupstych

Nazwa pochodzenia pruskiego, od nazwy osobowej Abstike (inne wersje tego imienia to Abstico, Abstik, Abestich, Abestik, Abstyk). Pierwsze zapisy nazwy wsi pochodzą z XIV w. i miały postać Abestichen (1380). W wiekach późniejszych notowano różne wersje tej nazwy: 1518 Abestich, 1564 Abstich, 1673 Abstyck, 1755 Abstich. Co do znaczenia owej nazwy osobowej, to istnieją różne opinie badaczy. Wywodzi się ją albo od staropruskiego ab „obaj” albo abs „osika”. Niektórzy dostrzegają też podobieństwo do litewskiej nazwy rzeki Abista i dowodzą, że nazwa Abstike może pochodzić właśnie od niej. W nazwie wsi doszło do ciekawego procesu językowego, i to zarówno na gruncie niemieckim, jak i polskim. Otóż istnieje w języku taka tendencja, że nieznane formy „dopasowuje” się do takich, które są znane i utrwalone w systemie językowym. Nazwa pruska Abstike była dla użytkowników języka niemieckiego nieznana, obca, więc starano się ją właśnie dopasować do jakichś znanych wyrazów – w tym przypadku do wyrazu Abstiche „wycinanie, kopanie”. W ten sposób tłumaczono sobie nawet pochodzenie i znaczenie nazwy, bo można było ją wiązać z karczowaniem, wycinaniem lasów. Nazwa wsi mogła być w tej wersji tłumaczona jako miejsce, w którym karczowano, wycinano lasy. Nazwa stała się w ten sposób „oswojona”. Ludność polskojęzyczna z kolei najpierw włączyła tu proces adaptacji fonetycznej, czyli wymawiania nazw zgodnie z polskimi (a dokładniej: gwarowymi warmińskimi) wymogami. Początkowe a zaczęto wymawiać jak u, a samo u uległo gwarowej labializacji, czyli takiej wymowie, w której na początku wyrazu otrzymujemy ł (mamy na przykład gwarowe formy typu ło Jezu zamiast o Jezu, albo łona zamiast ona). Równolegle postępował proces podobny do wcześniejszego niemieckiego „dopasowania” znaczeniowego. W nazwie zaczęto dopatrywać się związku z wyrazem łupa-, co wzmogło utrwalenie się postaci z początkowym gwarowym łu-, i nazwa wymawiana po polsku jako Upstych lub łupstych utrwaliła się w tej drugiej wersji. Tak oto staropruska nazwa osobowa, przeniesiona na nazwę wsi doczekała się skojarzeń najpierw z niemieckim wycinaniem, potem z polskim łupaniem. Zupełnie przypadkowe to jednak podobieństwo znaczeń.

  • Naglady

Nazwa tej podgietrzwałdzkiej wsi pochodzi od pruskiej nazwy osobowej, od imienia Naglande. Pierwszy zapis łaciński zawiera właśnie to imię, o samej miejscowości (osadzie) pisze opisowo, że jest o miejsce nadane Naglandowi: „ville, quam Naglanden nominari volumus” (1331). Późniejsze zapisy zawierają już typowo nazewniczą konstrukcję jednowyrazową: Nagladen (1383), Naglauden (1564). W tym ostatnim zapisie występują u w miejsce dawnego n, co można tłumaczyć błędnym odczytaniem poprzednich zapisów (skryba odczytał n jako u i tak też zapisał). Spolszczenie nastąpiło tak, jak w wielu innych nazwach zakończonych na niemieckie -en: zinterpretowano je jako niemiecki wykładnik liczby mnogiej i zastąpiono odpowiednikiem polskim, czyli końcówką -y. Zapis typu Naglady (niem. Nagladen) pojawia się u Kętrzyńskiego w 1879, potem w Słowniku Geograficznym z 1885, i wreszcie w Słowniku Nazw Geograficznych z 1951, będącym oficjalnym dokumentem powojennej Komisji Ustalania Nazw Miejscowych.

  • Naterki

Nazwy geograficzne są często świadectwem burzliwych losów naszej warmińskiej ziemi. Zachowało się bowiem wiele takich, w których obecne są nie tylko rdzenie niemieckie, ale i staropruskie. To często jedyny ślad po pradawnych mieszkańcach naszego regionu. Jedną z nich jest właśnie omawiana nazwa Naterki. Pierwszym dokumentem, w którym nazwa ta się pojawia, jest nadanie z roku 1349, w którym niejakiemu Naturowi nadano osadę o nazwie Natursdorf. W następnych zapisach człon -dorf zanika, i zostaje sam element związany z nazwą osobową Natur: mamy zapisy „dem Dorfe Natern” (1417), Natterdem (1519), Natersehe (1564), Nateren (1615), Nattern (1625). W źródłach polskich jest wersja z wstawionym -k-, które jest wzorowane na polskim członie toponimicznym tworzącym podobne nazwy miejscowe w liczbie mnogiej: Natterken, Naterky (1673). Źródła i mapy niemieckojęzyczne utrzymują nazwę w wersji niemieckiej: na mapie Enderscha (1755) mamy Nattern, w innych miejscach – Natern lub Natteren. Nazwa jest pochodzenia pruskiego, jest równa nazwie osobowej: być więc jakiś Natur (inna forma: Natere), i jego imię zostało przeniesione na wieś. W nazwie Natur/Natere badacze widzą pradawny, indoeuropejski rdzeń oznaczający „plemię, urodzenie” (podobnie brzmi łacińska wersja: natio). Do rdzenia tego dodano staropruski człon tworzący nazwy osobowe -ur-/-er- (było wiele pruskich imion z takim elementem). Nazwa wsi miała charakter dzierżawczy, a więc jej pierwotne znaczenie wskazywało na tego, do którego należała wskazywana przez nią miejscowość. Świadczą o tym człony, które były dodawane w wersjach niemieckich: -dorf, a także -sehe. Świadectwem germanizacji tej nazwy jest także końcowe -n, jak również przejęcie pruskiego -ur w -er. W polszczyźnie doczekała się z kolei rozszerzenia o element -k. Jak więc widać, każdy z dominujących na tym terenie języków odcisnął swe piętno na nazwie tej podolsztyńskiej wsi.

  • Siła

Nazwa Siła odnosiła się pierwotnie do młyna, obecnie zaś do kolonii wsi Sząbruk. Jest nazwą przeniesioną z nazwy wodnej pobliskiego jeziora (obecnie Wulpińskiego), która brzmiała Wulpings. Dawne zapisy zawierały równolegle wersję Wulpings i Schilmu l (1591), także Schilmole. W kolejnych wiekach nazwa pierwotna została przypisana jedynie jezioru, zaś w odniesieniu do młyna posługiwano się różnymi formami pochodzącymi być może od dawnego pruskiego Skila: Schile, Schilmul, Schilmuhle, (1615), Schilla (1622), Schilla M(uhle), Schylla (1673), Schella Muhle (1755), Schilla (1868). Po II wojnie, wraz z polszczeniem nazw, przyjęto formę Siła Młyn, potem jako sama Siła. Etymologia, czyli językowe pochodzenie nazwy, nastręcza wiele kłopotów, i badacze wskazują kilka równoległych interpretacji. Pierwsza mówi, iż pomimo pierwotnie niemieckich form sama nazwa pochodzi od polskiej nazwy osobowej (osoby o przydomku/nazwisku Siła, do której prawdopodobnie należał ów młyn; Gause wspomina młynarza Friedricha Schilla). Druga wersja etymologii nazwy mówi o pochodzeniu od nazwy osobowej, ale pruskiej Sylo (można porównać z innymi, podobnymi: Silenberg). Gdyby z kolei początkowe Sch- wiązać nie z polskim Si-, lecz pruskim Sk-, wówczas nazwa mogłaby pochodzić od pruskiego Skila, a tę nazwę – cz z litewskim skilti, co znaczy „rozpalać ogień”, a przenośnie także „jeździć konno”. Nazwę osobową, jakiekolwiek byłoby jej pierwotne pochodzenie, zgermanizowano przez dodanie elementu Muhle „młyn”.

  • Sząbruk

Najdawniejszy zapis nazwy dzisiejszego Sząbruka pochodzi z 1363 roku – „Codex diplomaticus Warmiensis” notuje formę Schonebru cke. W XV w. pojawiły się zapisy w postaci Schonbrucke oraz Schonebrugk. Późniejsze warianty są następujące: Schonbruck (1576), Schonbruck (1609), Schonbrek (1615), Szombruch (1625), Schonbrug (1656), Schombuck (1673). Widać, jak niestabilne były dawniejsze zapisy, zwłaszcza w wieku XVII, gdzie jedną nazwę zapisywano na kilka sposobów, zależnie od tego, kto dany dokument sporządzał. Nie opierano się wówczas na innych źródłach pisanych, jedynie na wymowie, i wobec nieutrwalonej jeszcze ortografii pojawić się musiały zapisy zróżnicowane. Spolszczoną wersję nazwy notuje w 1879 Kętrzyński jako Szombruk, potem przejmuje ją „Słownik Geograficzny” (1893), ona też pojawia się w oficjalnym „Słowniku nazw geograficznych” z 1951 roku jako wynik prac Komisji Ustalania Nazw Miejscowych. Znaczeniowo można nazwę zrekonstruować jako złożenie niemieckiego przymiotnika schon „ładny, piękny” oraz rzeczownika brucke „most”, miałby to być zatem Piękny Most. Patrząc na ukształtowanie terenu z dzisiejszego punktu widzenia, nazwa taka wydaje się trudna do uzasadnienia. Było może w czasach, gdy nadawano nazwę można było tu mówić o moście, przynajmniej w sensie przenośnym (jako przejście między podmokłymi terenami lub jeziorami). Zwraca na to uwagę badaczka nazw A. Pospiszylowa, która pisze: „ponieważ jednak trudno wiązać tę nazwę z mostem, gdyż we wsi płynie tylko wąska struga, możemy widzieć w II członie dolnoniemieckie Brok / Bruch „bagna, moczary”, tu: „podmokłe łąki”. Taka interpretacja wydaje się łatwiejsza do przyjęcia, zwłaszcza w konfrontacji z cechami terenu. Wersja o Pięknym Moście jest jednak lepiej utrwalona i bardziej znana, o wiele lepiej brzmi też ona w nazwie „Stowarzyszenie Piękny Most” niż najpiękniejsze nawet bagno czy moczary.

  • Unieszewo

Średniowieczne zapisy notują postać Schonefeld (1347) oraz Schunfelde (1416). Potem pojawiają się wersje kolejne: Schonfeldt (1576), Schonfeld (1615), Schunfelde (1629) i Schunfeld (1656). Inne ciekawe warianty to Schomfeld (1673) i Szomfalt (1879). W wersji Szomfald nazwa znalazła się w „Słowniku Geograficznym” z 1893 r., zaś w połowie XX w. dominował zapis Szomfałt (1941). Pod względem znaczenia dostrzegamy tu staroniemieckie człony schon „ładny, piękny”oraz feld(e) „pole”. Można powiedzieć na marginesie, że Unieszewo miało także sama nazwę jak berlińska dzielnica, w której dziś znajduje się jedno z tamtejszych lotnisk (Berlin – Schonefeld). Podobnie jak inne nazwy na Warmii, tak i Schonefeld podlegał procesom adaptacyjnym do systemu języka polskiego. Spolszczona wersja Szomfałt jest wynikiem przejęcia feld w fald/fałd oraz upodobnienia nosowego n do następnej głoski wargowej, a więc do postaci m. Dzisiejsza wersja Unieszewo (lub wcześniej: Uniszewo) jest nazwą nadaną sztucznie przez Komisję Ustalania Nazw Miejscowych w 1951, na wzór nazw dzierżawczych zakończonych na -owo, -ewo, oznaczających czyjeś posiadłości. Unieszewo byłoby zgodnie z tym własnością Uwiesza/Unieszka, od nazwy osobowej Unisław/Uniesław. Jest to jednak, pamiętajmy, twór sztuczny, nadany jako wynik polonizacji nazw miejscowych na terenach włączonych po II wojnie do Polski.

  • Woryty

Jak niemal wszystkie nazwy miejscowe w gminie, tak i ta jest bardzo stara, pochodzi prawdopodobnie od rdzenia pruskiego wors „stary”. Pierwsze zapisy maja formy: Woriten (1347), Wuriten (1564), Wuritten (1591), Woritten (1615), Woritten (1677). W polskiej wersji pojawia się postać Woryty (1879), podobna do postaci gwarowych, w których wymawiano nieco wyższą samogłoskę zamiast y (między y a i). Gwarowe formy pochodne zachowane w dokumentach to worycki i woryczok („mieszkaniec Woryt”). Nazwa miejscowości jest zapewne ponowiona od nazwy okolicznego jeziora, wzmiankowanego w dokumencie z 1336 roku (jezioro Worit). Zarówno niemiecka, jak i polska forma są więc adaptacjami pierwotnej nazwy pruskiej.

 

Mariusz Rutkowski – profesor w Instytucie Filologii Polskiej

 

Bestriariusz Warmiński

bestriariusz1-150x150 Bestriariusz WarmińskiBIALI LUDZIE – Mało kto już dzisiaj pamięta te małe energiczne, ale podstępne i niezwykle niebezpieczne stworki zamieszkujące przydrożne kałuże. Zdarzało się, że kiedy przejeżdżający wóz wjechał w wodę zamieszkaną przez te demony, wspinały się one natychmiast na niego a następnie ukrywały się w zakamarkach i fałdach ubrań jadących na nim ludzi. Czaiły się tam, by pod osłoną nocy wychynąwszy ze swoich kryjówek wyślizgnąć się przez usta i nos śpiącym ludziom do trzewi. Wywoływały przez to ciężkie choroby, których objawem przeważnie była wysoka gorączka. Próbowano walczyć z białymi ludźmi na różne sposoby od spożywania źdźbła starej miotły na glonce chleba z masłem aż do picia wymyślnych driakwi z okowity i suszonych oczu raka startych w moździerzu. Zdeterminowani chorzy próbowali pozbyć się białych ludzi chuchając w wywiercone uprzednio w drzewach otwory, zatykając je następnie kołkiem, ale ponoć nie na wiele to się zdawało.


bestriariusz2-180x300 Bestriariusz WarmińskiDIABEŁ, kaduk, czart, bies, licho – siła nieczysta, zły duch – był istotą nadrzędną i zmieniał swą postawę i formę działania w zależności od sytuacji, miejsca i potrzeb. Diabła wyobrażano sobie jako człowieka z rogami, ogonem i jedną nogą zakończoną kopytem, oraz z trzymanymi często w ręku widłami. Czasem diabeł ma sierść, cztery nogi i bardzo duży krzywy nos, niemniej warmińska wersja  przedstawia go w kusym, czarnym fraku i czarnym cylindrze, z ogonem, rogami i kopytami. Według wierzeń ludności warmińskiej diabły mogły być dobre lub złe, dlatego tutejsze diabły były bardziej oswojone, czasem nawet uważane za głupie i dające się łatwo oszukać. Nie miał diabeł u nas łatwego życia i często parobkowie oraz gburzy wykorzystywali jego umiejętności dla własnych korzyści, a następnie odprawiali go z kwitkiem po osiągnięciu celu. Również sprytne baby potrafiły ośmieszyć oraz wyprowadzić czarta w pole, co nie wystawiało mu dobrego świadectwa wśród piekielnego bractwa. Miejscem przebywania diabła były bagna i gęste lasy, ale nader często czatował na ludzkie duszyczki na rozstajach dróg oraz w pobliżu karczm.

 

 


bestriariusz3 Bestriariusz WarmińskiKŁOBUK, lataniec – Demon zamieszkujący lasy, gdzie osiedlał dziuple starych drzew pod postacią sowy, albo małpki z bardzo długim ogonem. Jednak w czasach jesiennej szarugi często podchodził pod ludzkie domostwa przybierając zazwyczaj postać zmokłego ptaszyska, podobnego ni to do kury, ni to do koguta. Przysiadał wtedy na płocie wybranego domostwa i czekał, aż chłop zlituje się i zabierze go do swojej chałupy. Przeważnie wiedziano z kim się ma do czynienia i jeśli gospodarz powziął decyzje o przygarnięciu kłobuka – zabierano go do domu, suszono i ogrzewano, a następnie zapewniano legowisko na strychu. Najlepiej w beczce wypełnionej pierzem. Kłobuk okazywał wielkie przywiązanie do ludzi i chętnie z nimi zamieszkiwał, a za dobre jedzenie potrafił się domownikom odwdzięczyć. Jako istota o czarciej proweniencji, czynił to jednak krzywdząc innych. W ciągu dnia nie opuszczał swoich pieleszy, natomiast w nocy wślizgując się wszędzie i nie zważając na wymyślne zabezpieczenia kradł sąsiadom zboże, wędzonki i pieniądze, znosząc wszystko swoim żywicielom, którzy w bardzo szybkim czasie dochodzili do wielkich bogactw. Zdarzało się, że wracając z łupieskiej wyprawy kłobuk upuszczał część swojego łupu. Jednak, kiedy próbował go podnieść ktoś niepowołany wszystko natychmiast zamieniało się w pakuły, popiół a nawet w łajno. Powiadano, że sposobem na zdobycie dóbr przenoszonych przez kłobuka było śmiałe i nagłe pokazanie mu tylnej części ciała. Trzeba było jednak uważać, gdyż mściwy kłobuk mógł za karę obsypać śmiałka wszami i innym robactwem. Zabezpieczali się gospodarze przed kłobukową kradzieżą jak tylko mogli, przy tym najlepszym ze sposobów było znaczenie w spichlerzach każdej kupy zboża znakiem krzyża świętego. Zadomowiony kłobuk mógł służyć gospodarzom, ich dzieciom a nawet wnukom, ale biada temu kto postanowił rozstać się z nim, lub uczynił mu krzywdę. Mściwy demon, pozbawiony opieki potrafił nie tylko wynieść to co wcześniej u gospodarza nagromadził, ale potrafił też spalić całe gospodarstwo. Szczęśliwi byli zatem ci, którzy z kłobukiem się nie bratali, bo związek z siłami nieczystymi zawsze przynosi jednak złe owoce.


bestriariusz4_knoza Bestriariusz WarmińskiKNOZA ˜– Potwór niewieści, dręczący ludzi i bydlęta. Nalążaca do złych istot, którym straszono niegrzeczne dzieci. Ta według wyobrażeń chuda, pomarszczona i bezzębna czarnooka postać zamieszkiwała ostępy leśne, gdzie przemyślnymi sposobami wabiła swoje ofiary. W szczególności gustowała w dzieciach, stąd starsi zwykli upominać latorośl: Ne choć tam, bo ća weźńe knoza.

 

 

 

 

 

 


bestriariusz4_koboldy Bestriariusz WarmińskiKOBOŁDY – Bożkowie domowi. Przemieszkiwał zwykli w najskrytszych miejscach domostwa, a nawet w szczelinach ścian. Mówi się, że dobrze traktowane przenosiły zboże od innych gburów i sporzyły dobytek gospodarzom, którzy o nie dbali. Za ich pośrednictwem odbierano także mleko od cudzych krów i przysparzano swoim. Według gminnych podań wystarczyło tylko rankiem przeciągnąć po rosie płat płótna używanego do cedzenia mleka w miejscu gdzie przechodziły krowy i zawiesił nad naczyniem, a mleko w wielkiej obfitości w czasie dojenia ciekło do kany. Takie płótno było właśnie darem kobołdów dla opiekujących się nimi gospodarzy, którzy składali im za to w darze najwytworniejsze jedzenie. Jeśli kobołdy chciały zamieszkać czyjeś domostwo, uprzedzały o tym gospodarzy w wymyślny sposób. Oto podczas nocy uzbierane smolne drzazgi układały na kupkę pośrodku izby i wrzucały do naczyń z mlekiem pomioty rozmaitych gryzoni. Jeśli nazajutrz gospodarz domu, spostrzegłszy to zostawił nienaruszoną kupkę drzazg do nocy następnej i nie nakazał wymieść izby oraz dał domownikom do spożycia zanieczyszczone mleko, wówczas kobołdy ukazywały się domownikom i odtąd zamieszkiwali razem. Lecz jeśli wymieciono izbę, rozrzucono kupkę, a mleko wylano – wówczas udawały się w pokoju szukać innego mieszkania.

 


bestriariusz4_leman Bestriariusz WarmińskiLEMAN – olbrzym, wielkolud. Według wierzeń pochodził z ludu gigantów zamieszkujących dawnymi czasami tereny Prusów. Podobny do ludzi, różnił się od nich ponad naturalnymi rozmiarami. Był to bohater wędrowny, który czynił wielkie rozboje, ale i wielkie dobro ludziom, z zależności od tego jak go potraktowano. Wywracał grody całe, jak kopy siana, wyrywał największe drzewa z korzeniami  a te służyły mu za podrożne laski i pociski w bitwie. Miotał przy tym ogromne kamienie, którymi druzgotał łodzie oraz całe zastępy wojsk. Powiadano, że pewnego razu bił się ze smokiem pod pewną górą, gdzie zdobył ogromny skarb nagromadzony przez tegoż smoka. W wędrówce dotarł do warowni, gdzie upodobał sobie córkę pana na zamku. Tak pannę umiłował, że w zamian za jej rękę oddał jej ojcu złoto i srebro, jakie po zabiciu smoka znalazł w jego jaskini. Panna była urodziwą dziewicą o tak nadzwyczajnej sile, że ująwszy wołu za rogi potrafiła go przez siebie daleko odrzucić. Jednakże, w porównaniu z Lemanem wzrostem i siłą dzieckiem się zdawała. Mocno ją pokochał olbrzym, a ona mu trefiła włosy i brodę grzebieniem, który był wielki, jak skrzydło wiatraku. W podróżach żona siedziała mu na barkach, a kiedy przebywał najgębsze rzeki, woda mu ledwie do kolan sięgała. Podobno długo wędrował w poszukiwaniu innych olbrzymów, ale czy znalazł swoich pobratymców, tego nikt nie wie.

 


bestriariusz4_leman Bestriariusz WarmińskiMAMON, mamuna – Demon porywający i odmieniający dzieci.  Duży wzrost, nieproporcjonalnie długie ręce, świńskie kły i sierść futrzasta – tak wyobrażano sobie na warmińskiej wsi Mamonę. Zamieszkiwała ta boginka lasy, legując w niedostępnych matecznikach skąd wychodziła tylko na łowy. Korzystając z nieuwagi, podmieniała pozostawione w kołyskach dzieci na swoje potomstwo – zamony. Czasem demon upatrzywszy łup chodził już za ciężarną kobietą, gnębiąc ją już na długo przed porodem, nierzadko podmieniając płód  w łonie matki. Niemniej najwartościowsze były dla niej nieochrzczone niemowlęta. Zdesperowana Mamona gotowa była wyrwać dziecko matce z rąk by porwał w głąb lasu, skąd już nigdy nie wracały.

 


bestriariusz4_mierniki-176x300 Bestriariusz WarmińskiMIERNIKI – były duchami mierniczych, geometrów, którzy za życia nie gardząc dobrą łapówką odmierzali niesprawiedliwie granice, krzywdząc nieświadomych chłopów na rzecz bogatych gburów. Często objawiali się wieczorami w porze letniej, kiedy to pokutując przemierzali pola i łąki powtarzając w nieskończoność swoje pomiary, przyświecając sobie bladoniebieskim światełkiem. Nie nastawały mierniki na ludzi, a wręcz im pomagały przyświecając w ciemnościach, kiedy ci drudzy coś upuścili. W tym celu wystarczyło tylko gwizdnąć, nie zapominając jednak o grzecznym podziękowaniu za udzieloną pomoc. Czasami słychać było pod chałupami cichy brzęk łańcuchów. To mierniki zjawiały się z kamieniem granicznym w rękach, by spytał się co z nim zrobił. Jeśli gospodarz odpowiedział takiemu duchowi: Odłóż go tamuj, skąd go żeś wziuł – słowa te kończyły pokutę mierniczego i wybawiała jego duszę od dalszych męk na ziemskim padole.

 

 


bestriariusz4_ogniki Bestriariusz WarmińskiOGNIKI – to dusze zmarłych pokutujące na ziemi za swe grzechy. Świeciły zimnym, bladym światłem, pojawiając się na cmentarzach, podmokłych łąkach, torfowiskach, bagnach i brzegach rzek. Wielu ludzi próbowało podejść bliżej świecących ogników – te jednak znikały natychmiast gdy ktoś chciał się do nich zbliżyć. Mówiono, że to dlatego, iż pilnują swoich skarbów zdobytych w niegodziwy sposób jeszcze za życia i nadal chronił je zazdrośnie. Wśród ludzi istniało przekonanie, że zakopane skarby musiały się co sześć lat oczyszczać, stąd odważni podejmowali próby podpatrywania miejsc, gdzie „przesuszały się” pieniądze. Generalnie jednak wystarczało przekonanie, że ogniki pojawiają się ludziom tuż przed śmiercią, aby odstraszyć amatorów szybkiego wzbogacenia się przed uporczywym gonieniem za ognikiem.

 


bestriariusz4_smierc Bestriariusz WarmińskiŚMIERĆ – Nieśmiertelna istota, która przemierza świat od początku jego istnienia. Przybierała przeważnie postać kościotrupa odzianego w białą szatę z nieodłączną kosą w dłoniach. Zadaniem jej było przeprowadzanie żywych istot na „drugą stronę”, czyli uśmiercanie. Wielkie było przekonanie ludzi, iż jest to jedna z najsprawiedliwszych istot. Zdarzało się, że spełniała ostatnie życzenie umierającego, a nawet litowała się nad kimś i dawała mu kilka dodatkowych lat życia. Mówiono nawet, że bywali tacy, którym śmierć była patką* na chrzcie. Jej pojawienie się w obejściu poprzedzały rożne znaki takie jak wycie psów, pohukiwania sowy, lub dziwne jęki i zawodzenia. *patka – matka chrzestna

 

 

 


bestriariusz4_topnik-195x300 Bestriariusz WarmińskiTOPNIK, topich, topek – Demon wodny utożsamiany z samobójcą, który skończył swój żywot w gębinach. Zamieszkiwał w jeziorach, rzekach, stawach, a nawet w studniach i przydrożnych rowach. Najczęściej przybierał postać nagiego małego i chudego chłopca o długich rękach i palcach oraz włosach zlepionych błotem i wodorostami. Czasem pojawiał się w zielonym kubraczku przewiązanym powrozem i czerwoną czapeczką na głowie. Według wierzeń topnikiem mogło też stać się niemowlę utopione w jeziorze przez wyrodną matkę. Mimo mikrej postury był bardzo silny i wciągał pod wodę nie tylko nieostrożnych pływaków, ale również duże zwierzęta gospodarskie, takie jak woły czy konie. Czasami wabił swoje ofiary przywiązując na rosnących tuż nad wodą krzakach lub drzewach czapkę, but, wstąkę, lub inną ponętną rzecz i wciągał tych, którzy po nie sięgali. Wierzono, że topich musi topić, a kogo wyznaczył sobie na ofiarę śmierć go i tak nie minie, a nawet jak ucieknie z wody, to zginie tego dnia gdzie indziej. W okolicach jezior często słychać było ich tęskne zawołania: Czas idzie i godzina, a człowieka nie ma !, a ludzie godząc się z losem powiadali: Wejta, w tam jeziorze jest taki duch, co topsi ludzi, i to zawdy komuś mus  utonąć. Zdarzało się, że w księżycową noc, zwabiony srebrną poświatą, siadał topnik na grobli, lub moście i pykał fajeczkę. Komu odwagi nie zabrakło, mógł wtedy z nim porozmawiać, nie był bowiem wtedy tak groźny. Dla ochrony przed tym demonem wodnym za najpewniejszy sposób uznawano znak krzyża czyniony przed wejściem do wody.


bestriariusz4_zamon-192x300 Bestriariusz WarmińskiZAMON, odmianek – chudy, brzydki, nieustannie wrzeszczący bachor, z dużą głową zupełnie niepodobny do dziecka pozostawionego na chwilę bez opieki. Nie odziedziczył co prawda urody po mamusi –  Mamonie, ale wyrastał z reguły na ponurego i złośliwego człowieka. Dużo spał, często jadł i nie garnął się do żadnej roboty. Starzy Warmiacy zwykli mówić o takich hultajach: Tan szurek to taki nicpun i urzis, że chiba mamun w łam siedzi. Aby zabezpieczyć się przed podmianą, do kołyski dziecka wkładano kawałek żelaza, np. igłę, lub też strzałki piorunowe, srebrne medaliki, pierścionki i złote monety. Kiedy doszło już do nieszczęścia czasami rodzice starali się o zwrot podmienionego potomka. Trzeba było w tym celu wynieść odchowanego już odmianka za krównię* i położył na kupie gnoju. Następnie należało bić go święconą rózgą do momentu aż Mamona litując się nad płaczem swojego szczenięcia zwróci ludzkie dziecko. Mówi się, że boginka z reguły nie przychodziła, natomiast często powtarzany obrzęd dawał rezultaty w postaci wewnętrznej odmiany bachora – przestawał się lenić oraz nabierał szacunku do starszych. *krównia – obora.

 


bestriariusz4_zmora Bestriariusz WarmińskiZMORA, zmara –  to dusza żywego człowieka, która podczas snu opuszcza ciało, aby dusił i wysysał krew i siły życiowe z innych śpiących. Przybierała postać chudej, półprzezroczystej wysokiej niewiasty o głowie porośniętej długimi, rzadkimi włosami, ogromnych oczach i smrodliwym oddechu. Bez trudu wślizguje się w każdą nawet najmniejsza szpareczkę, jednak do izby przybywała najczęściej przybierając najrozmaitsze postaci: ćmy, komara, myszy, żaby, a nawet słomki, nitki, kawałka drewna, czy jabłka. Zmora siadała ofierze na piersi, obejmuje wtedy łapami szyję tak, że ledwie oddycha a cienki jak szpila język wsuwa w usta śpiącemu aby nie mógł krzyczeć i ssie krew. Rano, znika niepostrzeżenie, a męczony przez nią człowiek budzi się wyczerpany, bez sił i chęci do życia. Powiadają, że zmarą mogło też stać się źle ochrzczone dziecko. Łatwo było do tego dopuścić, jeśli rodzice chrzestni pomylili się w czasie sakramentu i na pytanie, czego sobie życzą, zamiast wiary odpowiedzieli – mary. Gdzieniegdzie uważano, że marą jest trzecia lub siódma córka w rodzinie, niemniej mogła nią być każda kobieta – sąsiadka, ciotka, a nawet własna żona. Znano wiele sposobów by oszukać zmory: odwracając łóżko o 180 stopni, lub przestawiając w inny kąt izby, czy stawiając buty czubkami do drzwi na znak że człowiek wyszedł. Czasami dla ochrony stawiano miotłę częścią zamiatającą do góry – jednak nie zawsze odnosiło to skutek. Wymyślano zatem wiele metod  na rozpoznawanie, kto jest zmorą. Do najpowszechniejszych należało zaproszenie na śniadanie. Otóż mówiono do duszącej zmory: przyjdź z żyłką na śniadanie, a następnego dnia osoba, która była marą przychodziła na śniadanie z żyłką. Czasem sposobem na rozpoznanie było „naznaczenie” mary na przykład przez skaleczenie. W tym celu. Rzucano na przykład w marę objawiającą się pod postacią żaby nożem, a rano przychodziła skaleczona sąsiadka. Aby rozpoznać marę końską, obcinano koniowi grzywę zaplecioną w warkoczyk i tłukło się ją kamieniem na progu stajni. W efekcie powinna pojawić się kobieta z potłuczonymi palcami. Zmora znęcała się nie tylko nad ludźmi i końmi, ale były też zmory duszące wodą, drzewa iglaste, ptaki, a nawet ogień.

 


bestriariusz4_zytniababa Bestriariusz WarmińskiŻYTNIA BABA, południca – Demon zbożowy rodzaj południcy atakującej ludzi pracujących w polu. Objawiała się jako wysoka, biało odziana, chuda pomarszczona postać z długimi pazurami i zębami ostrymi jak sztylety. Powiadano, że południce powstawały z brutki* – kobiety, która zmarła tuż przed swoim ślubem, lub wkrótce po nim, stąd też jej biały strój. Jej nadejście zwiastowało zwykle falowanie kłosów żyta na polu. Należało wtedy rzucić się czym prędzej na ziemię i czekać aż demon zniknie. Śmiałkom, którzy tego nie uczynili łamała ręce i nogi, dusiła i zsyłała paraliż a czasem nawet urywała głowę. Zostawione w polu bez opieki dzieci zabijała od razu, bądź zakopywała żywcem pod miedzą. Po zakończeniu żniw zimowała pod ziemią. * brutka – panna młoda.

 

 


Tekst: Tomasz Czerwiński – Biblioteka CKB Gietrzwałd
Rysunki wykonała Alicja Czerwińska

 

Translate »
Zgoda na pliki cookie z Real Cookie Banner